Projekt Egida
Forum autorskiego settingu RPG "Egida"
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Projekt Egida Strona Główna
->
Profesje
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Egida
----------------
Pomysły
Świat
Mechanika
Bestiariusz
Magia
NPC-ci
Historia
Grafika
Postać
----------------
Profesje
Pochodzenie
Umiejętności
Cechy
Atuty
Karta Postaci
Zbrojownia
----------------
Typy broni
Style
Statystyki
Zbroje
Relikwie
Dwie Strony Medalu
----------------
Brąz
Srebro
Inne
----------------
Niewypały
Teksty
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Śro 10:29, 23 Sie 2017
Temat postu: dla twych
-Tak - odparl Adamsberg - wybralem wlasnie ten krawat. Prawda, ze to uroczy zwyczaj?
I tyle. Tylko czasami reka komisarza dotykala ramienia Danglarda. Po przeszlo dwoch godzinach od wyjazdu z Paryza Adamsberg zatrzymal samochod na lesnej drodze. Tu nie czulo sie juz letniego upalu. Danglard przeczytal na tablicy informacyjnej: "Teren lesny posiadlosci Bertranges", a Adamsberg oznajmil: "Jestesmy na miejscu" i zaciagnal hamulec reczny.
Wysiadl z samochodu, gleboko odetchnal, rozejrzal sie wokol i pokiwal glowa. Rozlozyl na masce wozu mape i przywolal Castreau, Delille'a i szesciu ludzi z furgonetki.
217
-Pojdziemy tedy - wskazal. - Najpierw ta sciezka,potem ta i ta. Pozniej przyjrzymy sie sciezkom w po
ludniowej czesci lasu. Trzeba przeszukac caly teren
wokol lesnej chaty.
Rownoczesnie zataczal palcem kolka na mapie.
-Okregi, zawsze okregi - szepnal.
Byle jak zwinal mape i podal ja Castreau.
-Wyprowadzcie psy - dodal.
Szesc owczarkow na smyczach wyskoczylo z furgonu, glosno ujadajac. Danglard, ktory nie przepadal za psami, trzymal sie na uboczu, skrzyzowanymi na piersiach rekami przytrzymujac poly obszernej szarej marynarki, jakby wierzyl, ze w ten sposob ochroni sie przed nimi.
-Czy przeciwko starej Klementynie potrzebne nam sa az takie srodki? - zapytal. - A poza tym, na co zdadza sie psy, skoro staruszka nie pozostawila po sobie nawet skrawka ubrania, ktory moglyby obwachac?
-Mam wszystko, czego trzeba - powiedzial Adams-berg, wyjmujac z furgonetki paczuszke i podsuwajac ja pod psie nosy.
-Przeciez to psujace sie mieso - zdziwil sie Delille, wykrzywiajac nos.
-To cuchnie smiercia - powiedzial Castreau.
-Racja - przyznal Adamsberg.
Kiedy do lasu wchodzi kilka osob, powstaje okropny halas. Trzeszcza galezie, ktore lamia sie pod stopami, pokrzykuja sploszone zwierzeta, lopocza skrzydla podrywajacych sie do lotu
manicure kabaty
ptakow, slychac szelest lisci, po ktorych stapaja ludzie. Halasuja takze rozbiegane psy.
Adamsberg mial na sobie stare, czarne spodnie. Szedl, wsunawszy palce za skorzany pasek, z
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin